11.09.2004 :: 17:29
Sobota - wreszcie! Odpoczynek od tej najgorszej na świecie rzeczy zwanej szkołą! Wstałam ok.1 po południu i zeszłam na dół. Kiedy spytałam mamę o śniadanie popatrzyła na mnie jak na wariatkę i oświeciła mnie, że śniadanie było4 godziny temu. Super! Że byłam głodna wyskubałam z tak zwanej lodówki co się dało i zadzwoniłam do Magdy, czy pójdziemy gdzieś we dwie. Nistety, ta musiała odrabiać lekcje i się uczyć, bo ją starzy zagonili... Daria, moja starsza siostra przywitała mnie okrzykiem -Kacha! Dopiero niedawno wstałaś?! Bież się prędko do roboty!-. Poczułam, że nogi się pode mną uginają. - Do jakiej roboty? - Spytałam najmilszym głosikiem na jaki mogłam się zdobyć. - W tej chwili weszła mama. - No właśnie do jakiej?- . -Och, mamo, chodzi o lekcje z matmy... nie, żebym chciała cię martwić, ale Kaśka ma już 2 jedynki... -.Odpowiedziała siora. Wredna małpa!-Kasia!Masz...- . -Wiem, wiem, mamo, jutro dobrze?Dzisiaj jeszcze chciałam kupić prę mang...-.-Te Japońskie świństwa? Ech, dobra...-.Uff, udało się... umuwię się z resztą grupy i pójdziemy kupować mangi! Ale co mama powie tacie? Mogę się założyć, że jak wrócę to dostanę po tyłku...